(Letty)
Weszłam do domu chłopaków.
- Cześć co ta...Co się stało? – zapytałam kiedy zauważyłam Brian'a, który był pobity.
- Miałem małą sprzeczkę z Calum'em. - wyjaśnił z szyderczym uśmieszkiem.
- Małą? – zaśmiał się Luke. – Hej. –odpowiedział gdy spojrzał na mnie.
- O co się kłóciliście? – zapytałam.
- Nieważne. – powiedział szatyn i wyszedł z pokoju.
- O Lily. – powiedział
Luke, który podszedł do mnie bliżej - Ale ona Ci powinna to powiedzieć. –
stwierdził. - Idziemy na trening? – zapytał, a ja pokiwałam tylko głową
i poszłam do naszej sali treningowej.
*
- Unik! – krzyknął Luke,
kiedy kolejny raz rozpoczął atak, ale ja znowu nie zareagowałam. – Co
się dzieje? Chyba już setny raz lądujesz na podłodze. – zaśmiał się
chłopak.
- Aż tak beznadziejna nie byłam. – powiedziałam, wstając.
- Polemizował bym, ale
ok. – blondyn się zaśmiał. Uderzyłam go moim kijem treningowym w ramię. –
Ała, mam się odpłacić.- powiedział i zanim zdążyłam uciec złapał mnie w
talii i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w jego niebieskie oczy, w
których raz za razem tonęłam. – No zadaj to pytanie.
- Jakie?
- To które chcesz mi zadać od rana. – powiedział spokojnie i mnie puścił. Skąd on wiedział. Aż tak bardzo mnie przejrzał?
- Mam dwa pytania. – powiedziałam i uśmiechnęłam się. – Czy ty dziś, no czy ty wczoraj w nocy...
- Spałem u Ciebie? Tak
zasnąłem. – ok. to jedno z głowy, naprawdę byłam tego ciekawa, bo nie
pamiętam tego, ale zastanawiałam się czemu potem zniknął. – A drugie?
- Czemu zniknąłeś? Znaczy się czemu jak się obudziłam Ciebie nie było?
- A chciałabyś żebym był?
- Nie. Tak. Nie wiem. – zaśmiałam się, na co blondyn również się uśmiechnął. – Mam jeszcze jedno pytanie.
- Maiły być tylko dwa. - przypomniał.
- Nie trzymam się reguł gry. – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Luke podszedł bliżej mnie, nasze ciała prawie się stykały.
- Jakie jest ostatnie pytanie? – zapytał.
- Wczoraj dowiedzieliśmy się co napędza moją moc, a ty to podejrzewałeś...
- Bo jesteś wybuchowa i
pierwszy raz użyłaś mocy gdy byłaś zła, a tak to działa, zawsze napędza
Cię to uczucie, którego doświadczyłaś za pierwszym razem.
- Właśnie i mnie napędza
gniew, ale co napędza Ciebie? – Luke, trochę spochmurniał, ale po
sekundzie znowu się uśmiechnął. Podszedł jeszcze bliżej, nasze ciała się
stykały. Blondyn pochylił się nade mną.
- A to moja droga, to jest słodka tajemnica, której Ci nie zdradzę. – szepnął do mojego ucha, a mnie przeszły ciarki.
- Jak to? Ty wiesz wszystko, czemu ja nie mogę wiedzieć?
- Bo nie. – odpowiedział odsuwając się ode mnie, a z jego twarzy nie znikał ten uśmieszek.
- To nie fair.
- Życie nie jest fair, urwisku.
- Dlaczego nie? Nie ufasz mi? – nie dawałam za wygraną.
- To ty mi nie ufasz. – powiedział spokojnie i odszedł.
Wewnątrz siebie
krzyczałam. Był jeszcze bardziej uparty niż ja. Naprawdę mnie to
ciekawiło, chciałam wiedzieć nie tylko to, chciałam wiedzieć wszystko,
co sprawia, że się uśmiecha, co sprawia, że jest smutny. Chciałam go
poznać, był dla mnie wielką zagadką, ale ja się dowiem.
***
(Jake)
Był wieczór, a ja
szedłem ulicą. Byłem zły, czyli tak jak zwykle od dłuższego czasu.
Ostatnie tygodnie mojego życia są pochłonięte gniewem, samotnością.
Byłem sam, nie panowałem nad złością, dlatego zacząłem brać udział w
walkach ulicznych. Mogłem zapomnieć, wyładować wszystko, co miałem w
środku. Nawet teraz szedłem, bo myślałem, że może spotkam kogoś kto
będzie chciał, albo zasługiwał dostać w twarz kilka razy. Nie uciekałem
tylko w walkach, zacząłem brać. Kiedyś myślałem, że robią to tylko
idioci, ale teraz mam to gdzieś. Chciałem zapomnieć. Zapomnieć o Lily,
która nie odwzajemnia moich uczyć, zapomnieć o tym, że moi rodzice się
rozwodzą, a przede wszystkim zapomnieć o tym, że mam raka, który powoli
mnie zabija. Za każdym razem kiedy brałem działkę zapominałem o tym,
zapominałem o wszystkim. Miałem chwile wolności, chwilę odpoczynku. Nie
przejmowałem się otaczającym mnie światem, nie przejmowałem się niczym.
Nadal szedłem w swoim kierunku gdy zauważyłem wychodzącego ze sklepu
Crash'a. No w końcu jakiś idiota, któremu można przywalić. Podszedłem do
chłopaka i lutnołem mu w twarz.
- Co do cholery? –
zapytał się chłopak i rzucił się na mnie. Przewrócił mnie na plecy i
zaczął mnie okładać pięściami po twarzy, następnie ja zrobiłem unik i
zrzuciłem przeciwnika z siebie. Teraz to ja nad nim górowałem i zacząłem
go kopać. Gdy Crash przestał się ruszać odszedłem i znowu udałem się w
swoim kierunki.
*
Siedziałem w jakimś
zapyziałym zaułku i wyjąłem zioło z kurtki. Zapaliłem joint'a. Wdychałem
dym i zatracałem się w nim z minuty na minutę. Postanowiłem pójść,
postanowiłem do niej pójść.
***
(Lily)
Weszłam do domu, byłam
zdenerwowana, jak Calum może się wtrącać w moje życie? Nie zamierzam go
przepraszać. Ok., martwił, ale nie może za mnie decydować. Usłyszałam
pukanie do drzwi, po chwili Brian stał już w moim salonie. Spojrzałam w
jego brązowe oczy.
- Mogę u Ciebie zamieszkać przez kilka dni? – zapytał i pokazał plecak, który miał ze sobą.
Podeszłam do niego,
wplotłam ręce w jego włosy i złączyłam nasze usta. Brunet rzucił
trzymany plecak i objął mnie ramieniem. Nasze pocałunki stawały się
coraz bardziej namiętne. Nie mogłam na niczym skupić myśli, chciałam być
tylko blisko niego, chciałam czuć jego dotyk, potrzebowałam go. Chłopak
podniósł mnie i teraz siedziałam na jego biodrach. Owinęłam swoje nogi,
wokół jego pasa. Nie przerywaliśmy pocałunków, które pochłaniały mnie
coraz bardziej. Po moim ciele przechodziły przyjemne dreszcze. Nagle
usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
– Znowu? – powiedział zniecierpliwionym głosem chłopak, na co się uśmiechnęłam.
- Pójdę otworzyć. – powiedziałam, ale chłopak nadal mnie trzymał.
Przegryzł wargę i
ponownie złączył nasze usta. W końcu uwolniłam się z jego uścisku i
podeszłam do drzwi. Pociągnęłam za klamkę i zdziwiłam się kiedy
zauważyłam Jake'a.
– Jake? Co się sta... - w
tamtym momencie chłopak rzucił się na mnie przyparł do ściany i
pocałował. Próbowałam się wyrwać, ale był zbyt silny. - Jake przestań,
nie jesteś taki!
- Nie wiesz jaki jestem.
– odpowiedział i nadal stał strasznie blisko mnie, przytrzymując przy
ścianie w taki sposób, że na pewno jutro będę mieć siniaki. Nagle jego
uścisk zelżał, zauważyłam jak ciało Jake'a ląduje na ścianie. Brian
szedł do niego, a jego ręce zapłonęły.
- Zabije Cię. – powiedział tak chłodno, że byłam przerażona. Patrzyłam osłupiała, nie rozumiejąc co dokładnie się dzieje.
- Brian. – powiedziałam
gdy w końcu się ocknęłam. Chłopak spojrzał w moim kierunku i właśnie
wtedy Jake się na niego rzucił z pięściami. Zaczął okładać człowieka
ogień pięściami po twarzy. – Jake! Przestań! – krzyczałam, ale brunet
mnie zignorował. Brian bez problemu zatrzymał pięść chłopaka przed
twarzą i zrzucił go z siebie. Potem to on zaczął bić bruneta. –
Przestańcie obaj! – krzyczałam. Brain znowu podpalił swoją dłoń i już
miał rzucać w Jake'a więc osłoniłam przyjaciela własnym ciałem. – Nie
możesz!
- Lily, odejdź! – mówił Brian i nadal nie chował ognia.
- On nie chciał, jest naćpany, nawet nie wie co robi. Nie możesz!
- Lily!
- Nie jesteś taki! Ty
nie zabijasz. – teraz podeszłam do niego. Położyłam rękę na jego
policzku. – Nie udawaj potwora. – Gładziłam kciukiem jego twarz.
- Nie rób tego. – powiedział spokojnie.
- Nie robić czego?
- Nie zakładaj, że się zmiennie, bo tego chcesz. Taki już jestem. – odsunął się ode mnie.
- Nie jesteś taki!
- Tego nie wiesz. – powiedział i patrzył mi się w oczy.
- Właśnie, że wiem! – podeszłam znowu w jego kierunku.
- Przestań! – powiedział i wyszedł.
Zostałam sama z nieprzytomnym Jake'iem. No świetnie. Co ja mam z nim zrobić? Postanowiłam zadzwonić do jego rodziców.
***
(Dylan)
Siedziałem u siebie w
domu, nadal myśląc o tym czego się dowiedziałem. O nadprzyrodzonym
świecie. O Letty, o Kai'u. Wziąłem w rękę szklankę wody, spojrzałem się
na nią i wtedy kropelki wody zaczęły się podnosić. Przerażony odłożyłem
kieliszek. Popatrzyłem na swoje ręce. Co się do cholery właśnie stało?
Znowu dotknąłem szklanki, a woda przywarła do moich dłoni. Podniosłem
rękę, a ciecz zrobiła dokładnie to co ja. Wyobraziłem sobide, że woda
przyjmuje kształt węża i to się stało. Zaśmiałem się na ten widok. Nie
rozumiałem tego, ale to było zajebiste.
*
Siedziałem w samochodzie
jadąc do Letty. Chciałem jej powiedzieć o tym co się dopiero stało.
Zapukałem do drzwi, po minucie w nich stanęła ubrana w krótkie spodenki i
za dużą bluzkę Letty.
- Hej co tu robisz? – przywitała mnie i uśmiechnęła się. Miała nieziemski uśmiech.
- Muszę Ci coś pokazać? – powiedziałem zadowolony.
- Ok.? – powiedziała i
wpuściła mnie do środka. Wszedłem do mieszkania i od razu skierowałem
się do kuchni. Dobrze wiedziałem, ze nie ma jej mamy i siostry w domu,
wiec nie musiałem się denerwować, że ktoś jeszcze nas usłyszy, albo co
gorsza zobaczy, co robię. – Nie żeby mi to przeszkadzało, ale co robisz?
– powiedziała dziewczyna, która widziała, jak napełniam szklanki wodą i
kładę na stole.
- Spójrz. – powiedziałem i dotknąłem każdą ze szklanek.
Woda od razu podniosła
się do góry na mój znak. Widziałem jak Letty otwiera usta ze zdziwienia.
Potem uformowałem ciecz w małe kryształki i okrążyłem nimi dziewczynę.
Letty śmiała się na ten widok. Nie mogłem się powstrzymać i uformowałem
wodę w deszcz, który na nią spadł. Letty była cała mokra, ale uśmiech
nie schodził z jej twarzy. Wyglądała tak pięknie, była taka niewinna,
delikatna. Podszedłem do niej i złączyłem nasze usta. Początkowo
pocałunki były niewinne, ale potem zaczęły się robić coraz bardziej
namiętne. Moje serce zaczęło bić szybciej. Przysunąłem brunetkę do
ściany, tak, że swoimi plecami była o nią oparta. Zacząłem całować ją po
szyi i słyszałem jej przyspieszony oddech. Letty ściągnęła moją bluzę,
a ja zdjąłem jej koszulkę.
– Skoro już lecą ubrania, może powinniśmy iść do sypialni? - zaproponowałem.
- Palant. – zaśmiała się
dziewczyna, a potem znowu mnie pocałowała, ale bardziej delikatnie.
Wplotła ręce w moje włosy i nadal stała tak blisko, że czułem bicie jej
serca. Mokre kosmyki jej włosów łaskotały mnie po twarzy. – Dylan? –
odsunęła się trochę ode mnie. Była tak blisko, że z każdym
wypowiedzianym słowem jej wargi muskały moje – Muszę Ci coś powiedzieć.
Teraz to ja trochę się
oddaliłem, aby móc spojrzeć jej w oczy. Miała poważny wyraz twarzy.
Usiadłem na fotelu i patrzyłem się na dziewczynę, która założyła moją
bluzę na siebie. Chodziła w kółko, przeczesując swoje włosy.
- Co się stało? – zapytałem.
- Mówiłam Ci o mojej
mocy. – pokiwałem głową, a dziewczyna wzięła głęboki wdech.- Nie
powiedziałam Ci wszystkiego. Znaczy się nie bądź na mnie zły, chciałam
ochronić siebie, swoich przyjaciół i CIEBIE. Jest coś co musisz
wiedzieć, jest legenda i... - mówiła tak szybko, że nie mogła dokładnie
pozbierać myśli. - Nie tylko ty i ja mamy moc. Luke pamiętasz go?
- Ten blondyn?
- Tak on jest skoczkiem,
znaczy się on ma władanie nad powietrzem, ty masz władanie nad wodą
jest jeszcze taki jeden chłopak Brian, on jest ogniem. Zaraz Ci to
wszystko wyjaśnię...- dziewczyna usiadła obok mnie i wzięła za rękę.
Spojrzałem jej w oczy i
słuchałem. Opowiadała mi o tym, że żywioły są zabijane, mówiła o
demonach, mówiła o rytuale. Nie byłem na nią zły, że mi tego nie
powiedziała od razu. W czasie opowieści uroniła kilka łez, ale
przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w ciepłym uścisku. Powiedziała mi
o jej wizjach, wcześniej wiedziałem, że je ma , ale dodała również, że
potrafi wymyślać śmierć, potrafi zabijać przez pomyślenie o tym.
Powiedziała mi o wszystkim i zaczęła płakać.
- Ciiii. – głaskałem ją
po plecach i nie wypuszczałem z objęć.- Będzie dobrze. Dasz radę, razem
damy radę, nie opuszczę Cie. – zapewniłem.
Spędziliśmy tak całą
noc, aż w końcu dziewczyna usnęła i jej oddech się wyrównał. A ja dalej
myślałem i zacząłem złączać to w całość. Może jednak Kai też żyje, może
go nie zabili? Teraz jest wszystko możliwe, ale wiem jedno na pewno nie
mogę jej zostawić. Spojrzałem się na Letty. Nie mogę jej opuścić.
___________________
Woah, cztery perspektywy w jednym rozdziale XD Mam nadzieję, że się nie pogubiliście ^^
Komentujcie i gwiazdkujcie ^^ Dzięki, że jesteście <3
O kurde! Jaki Przegenialny Rozdział *-* ,
OdpowiedzUsuńStrasznie szkoda mi Jake'a :'( ,
i do tego Lily jakie ma branie XD (żartuję oczywiście xd )
WOWOWOWOW, DYLAN MA MOC ! ♥♥♥
OMGOMOMG , a do tego żywioł wody *-* (nie kryje, że sama właśnie o tym marzę xD , dobra... spokój xd)
a Sofia nie jest przypadkiem żywiołem ziemi? bo Luke coś o tym mówił.. Tak to by były wszystkie 4 żywioły :3 ^^
Naprawdę świetne pomysły i opowiadanie ♡
Z niecierpliwością czekam na next!!
ps. nie pytaj czemu się tak rozpisuję, bo sama nie wiem xd
Tak Sofia to ziemia ^^
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział się podoba i że lubisz to ff
Uwielbiam Twoje długie komentarze i nawet nie wiesz jaki mam wielki uśmiech kiedy je czytam ^^ Dziękuję Ci za to :)