(Letty)
Poszłam na zakupy i zostawiłam Lily z Calum’em. Ta
dwójka bardzo dobrze się dogaduje, a mnie cieszy, że dziewczyna ma kogoś
bliskiego. Kiedy wróciłam do domu zastałam szatynkę samą siedzącą na
sofie.
- A gdzie Calum?
- Musiał wyjść, Luke do niego dzwonił. – powiedziała dziewczyna.
- Jak się czujesz? – zapytałam, patrząc z troską na przyjaciółkę.
-
Dobrze, naprawdę czuję się dobrze. Nic się nie stało. – odpowiedziała
ze spokojem w głosie. Chciałabym być tak silna jak przyjaciółka.
- Ok w takim razie, to co chcesz do jedzenia?
- No to może pójdziemy na miasto coś zjeść? – zaproponowała Lily.
- Jasne. – zgodziłam się szybko.
Ogarnęłyśmy
się i wyszłyśmy z domu. Po 15 minutach byłyśmy w pizzeri. Zamówiłyśmy
nasz posiłek, ja wybrałam pizze pepperoni, a Lily hawajską. Miło
spędziłyśmy razem czas, śmiejąc się i rozmawiając. Zachowywałyśmy się
tak jakby przez ostatnie dni nic się nie wydarzyło. Po pysznym posiłku
postanowiłyśmy wrócić do mnie.
- Z kim tak piszesz? – zapytałam brunetki, która odpisywała na kolejnego sms’a. Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie.
-
Z Calum’em- powiedziała, a ja nie mogłam ukryć uśmiechu. Nigdy nie
widziałam, żeby Lily tak szybko zaufała chłopakowi, widać ON był inny. –
Nie ciesz się. To tylko przyjaciel.
- Ok.- podniosłam ręce w geście poddania.
-
Hah cały czas narzeka na Luke’a, który nie może się zamknąć od godziny i
cały czas gada. – zaśmiała się Lily. O to Luke jednak jest rozmowny
przy innych.
- Co oni w ogóle robią? – zapytałam.
- Mają próbę, powinni mieć. Jedziemy? – zapytała, a ja widziałam ten błysk w oku.
-Na próbę?
- Tak. – wyszczerzyła zęby brunetka. Nie miałyśmy żadnych innych planów, więc czemu nie?
-
Zapytaj się o adres. – powiedziałam. Lily szybko wystukała wiadomość i
wysłała do Caluma, gdy w końcu miałyśmy adres poszłyśmy się tylko
odświeżyć i ruszyliśmy.
Chłopaki trenowali na przedmieściach
miasta w małym studiu. Weszłyśmy nieśmiale do środka, już stamtąd było
słychać muzykę. Otworzyłyśmy drzwi, z których dochodził dźwięk.
Zauważyłam trzech chłopaków, którzy byli pochłonięcie grą na
poszczególnych instrumentach. Calum zauważając nas od razu podszedł i
przytulił.
- No jesteście. – powiedział z entuzjazmem. –
Przedstawię was reszcie. – poprowadził nas w stronę pozostałej dwójki. –
To jest Ashton – wskazał bruneta o dłuższych włosach. – a to Michael. –
tym razem wzrok skierował na chłopaka, który miał włosy zielone.
- Letty – powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Lily. – powiedziała przyjaciółka, gdy Ash już zatrzasnął ją w przyjacielskim uścisku. Jeny są naprawdę bardzo mili.
Nagle
do pokoju wszedł Luke, nasze spojrzenia się skrzyżowały, w jego oczach
widziałam zaskoczenie. Nie spuszczaliśmy z siebie wzroku przez
kilkanaście sekund.
- Hej- uśmiechnął się blondyn w stronę Lily. – Co tu robicie?
- Przyszłyśmy posłuchać jak gracie. – powiedziała szybko szatynka.
-
No to do roboty chłopaki – powiedział Ash i szybko zajął miejsce przy
perkusji. Zespół zaczął grać. I usłyszałam głos Luke’a
(https://www.youtube.com/watch?v=pDlzYwjkzwo)
Tej nocy znikamy szybko
Ja tylko chciałem sprawić, że to przetrwa
Gdybym mógł powiedzieć słowa, które chcę powiedzieć
Znalazłbym sposób byś została
Nigdy nie pozwoliłbym ci odejść
Złapałbym cię we wszystkich grach, w które graliśmy
Idź śmiało, rozerwij mi moje serce
Pokaż mi o co chodzi w miłości
Idź śmiało, rozerwij mi moje serce
O to chodzi w miłości
Chcę żebyś pragnęła mnie w ten sposób
I potrzebuję żebyś potrzebowała mnie bym został
Jeśli powiesz, że nic nie czujesz
Jeśli nie wiesz
Pozwól mi odejść, pozwól mi odejść
Pozwól mi odejść, pozwól mi odejść
Jeśli nie wiesz po prostu pozwól mi odejść
Zapomnijmy o przeszłości
Przyrzekam, sprawimy, że to przetrwa
Bo pamiętam smak twojej skóry dziś w nocy
I sposób, w jaki na mnie patrzyłaś, miałaś te oczy
Pamiętam w jaki sposób czułaś się w środku
I tytuły piosenek, które doprowadzały cię do płaczu
Krzyczałabyś, walczylibyśmy
Nazwałabyś mnie szalonym, ja śmiałbym się
Byłaś zła, ale zawsze mnie całowałaś
I koszulę, którą ty zawsze pożyczałaś
Kiedy się obudziłem zniknęła, nie było jutra
Chcę żebyś pragnęła mnie w ten sposób
I potrzebuję żebyś potrzebowała mnie bym został
Jeśli powiesz, że nic nie czujesz
Jeśli nie wiesz
Pozwól mi odejść, pozwól mi odejść
Pozwól mi odejść, pozwól mi odejść
Jeśli nie wiesz po prostu pozwól mi odejść
Idź śmiało, rozerwij moje serce
Jeśli myślisz, że o to chodzi w miłości
Idź śmiało, rozerwij moje serce
Idź śmiało, rozerwij moje serce
Idź śmiało, rozerwij moje serce, jeśli
myślisz, że o to chodzi w miłości
Idź śmiało, rozerwij moje serce
Idź śmiało, rozerwij moje serce
Chcę żebyś pragnęła mnie w ten sposób
I potrzebuję żebyś potrzebowała mnie bym został
Jeśli powiesz, że nic nie czujesz
Jeśli nie wiesz
Pozwól mi odejść, pozwól mi odejść
Pozwól mi odejść, pozwól mi odejść
Jeśli nie wiesz po prostu pozwól mi odejść
W
czasie trwania piosenki nie mogłam odwrócić wzroku od blondyna, on też
patrzył się w moim kierunku. Gdy zabrzmiała ostatnia nuta szybko się
otrząsnęłam.
- Jej jesteście niesamowici. – powiedziałam, próbując nie patrzeć w stronę chłopaka z kolczykiem w wardze.
- Dzięki. – odezwali się razem.
- To co przerwa? – powiedział Luke
- Ta jasne. – przytaknął zielonowłosy.
Luke
szybko wziął swój telefon i wyszedł z pokoju. Zastanawiałam się co się
stało, wiele nie myśląc ruszyłam w tym samym kierunku.
-Nie. Nie
mogę…. też nie…. mamy próbę. No jak to kto?..... Daj spokój…
Serio?...Przestań!- chłopak najwyraźniej rozmawiał przez telefon, nie
chcąc mu przeszkadzać odwróciłam się i skierowałam w przeciwnym
kierunku, niestety ja będąc sobą musiałam uderzyć w jakieś pudła i
narobiłam takiego hałasu, że nawet martwy by usłyszał. Luke odwrócił się
w moim kierunku.
- Musze kończyć. – powiedział szybki i schował telefon do kieszeni czarnych spodni. – Wszystko ok? – zapytał.
- Co? Tak jasne. – powiedziałam. Nie chciałam Ci przeszkadzać. Sorry.
- Nic się nie stało. Chciałaś coś? –zapytał patrząc na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
- Nie, nie. Zastanawiałam się tylko czemu tak szybko wyszedłeś i czy coś się stało.
- Martwiłaś się o mnie? – powiedział uśmiechając się i przegryzając wargę.
- Nie no bez przesady. – powiedziałam. – raczej to tylko ciekawość wygrała.
- Rozmawiałem z Ashley. – powiedział
- Ahh – powiedziałam przytakując delikatnie zmieszana. –Nie chciałam przerywać rozmowy.
- Nic się nie stało i tak miąłem wracać na próbę. – chłopak mnie minął. – Idziesz? – zapytał odwracając się.
- Tak- podeszłam szybko i razem wróciliśmy do reszty.
Razem
z Lily siedzieliśmy z chłopaki jeszcze jakąś godzinę, a następnie
odwiozłam dziewczyna do jej domu. Kiedy wracałam poczułam wibracje
swojego telefonu.
OD JAKE: Co tam? Masz ochotę na kawę?
DO JAKE: Czemu nie? Za 15 minut u mnie?
OD JAKE: ok.
*
-
Jestem! – krzyknął chłopak wchodząc do domu. Znaliśmy się tak długo, że
nawet nie sililiśmy się, aby otwierać sobie drzwi. On czuł się u mnie
jak u siebie w domu, a ja miałam to samo u niego. -Co tam? – zapytał. –
Jak tam dzień minął?
- Ze mną dobrze, Dziś spędziłam dzień z Lily, wiesz po wczorajszej nocy, chciałam być blisko jej.
- Wczorajszej nocy?
- Crash się do niej dobierał, ale Kai go powstrzymał. – powiedziałam szybko przyjacielowi.
- Co?! Zabije gnoja! – był naprawdę zdenerwowany. Nigdy go takiego nie widziałam. – Letty muzę iść.
-
Co!?. Jake nie rób niczego głupiego. – próbowałam zatrzymać chłopaka,
ale on ewidentnie mnie nie słuchał i wyszedł z domu. Co za idiota!
Wsiadłam w samochód i pojechałam za nim.
***
(Jake)
Jechałem
przed siebie, ale dokładnie wiedziałem dokąd zmierzam. Kiedy
podjechałem pod dom Crasha, mój gniew był coraz większy. Nie panowałem
nad sobą od dawna, ale od kiedy przestałem brać leki jest tylko gorzej.
Podszedłem szybko do drzwi i gwałtownie uderzałem w ich powierzchnie.
- Czego? – odezwał się blondyn, który otworzył drzwi.
- Jesteś sam w domu? – zapytałem się.
-
Tak, czego kurwa chcesz? – po tych słowach dostał prawego sierpowego.
Następnie podniosłem go za koszulkę, byłem od niego wyższy i
silniejszy, więc nie sprawiało mi to kłopotu. Rzuciłem chłopaka o
ścianę, a kiedy zaczął się podnosić podszedłem bliżej i znowu uderzyłem w
twarz. – O co chodzi? – dał radę wydusić z siebie blondyn
- O Lily. Pamiętasz ją? – odpowiedziałem po czym posłałem kolejny bolesny cios.
-
Przestań, nie jest tego wart. – usłyszałem głos Letty, która próbowała
mnie powstrzymać. Popatrzyłem w jej oczy i widząc jaka jest zmartwiona
odpuściłem. Pchnąłem blondyna ostatni raz i po prostu odszedłem
wsiadając do swojego samochodu. To jeszcze nie koniec…
***
(Letty)
Wstałam
o jakiejś 7.00. Poniedziałek, jak ja nienawidzę poniedziałków.
Podniosłam telefon sprawdzając czy nie mam żadnych wiadomości.
OD MAMA: Kochanie odwołali mój lot, będę jutro. Przepraszam.
DO MAMA: Ok, ten jeden dzień jeszcze wytrzymamy. Kocham Cię.
Zwlekłam
się z łóżka i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Następnie zeszłam
na dół. Lindy jeszcze spała, więc śniadanie musiałam zrobić sama. Szybko
wszystko zrobiłam i wyszłam do szkoły. Dzień mijał szybko. Spotkałam
Luke’a, zamieniałam z nim kilka zdań, pogadałam z Lily, nawet na
korytarzu widziałam Jake’a. Po lekcjach postanowiłam znaleźć zajęcie
więc wyjęłam telefon i wybrałam numer Dylana.
- Co tam piękna? – przywitał się.
- Co dziś robisz? – zadałam pytanie. – Masz ochotę się spotkać?
-Dziś nie mogę, musze zostać dłużej w szkole, a potem mam mecz. Przepraszam, może kiedy indziej.
-
Jasne, - odpowiedziałam. – Nie będę przeszkadzać. Pa. – pożegnałam się i
odłożyłam telefon, czyli jednak nie mam co robić. Wiem, że Lily umówiła
się z Calumem, więc nie będę im przeszkadzać, no nic Letty chyba
spędzisz dzień w domu.
Poszłam prosto do domu. Postanowiłam trochę
porysować. Zajęłam się szkicem wilka. Muszę przyznać, że wychodził
całkiem nieźle. Gdy było tak koło 17 postanowiłam pójść do sklepu po
jakieś zakupy. Gdy szłam w stronę centrum minęłam kawiarnie, w której
byłam z Dylanem spojrzałam przez okno i zauważyłam go jak był z inną
dziewczyną. Jakąś szatynką, całowali się. I wtedy poczułam to ukucie w
sercu. Ale ze mnie idiotka. Serio Letty myślałaś, ze on Cię naprawdę
lubi? Nie. Jest idiotą i do tego pieprzonym kłamcą. Chciałam wejść do
kawiarni, ale nie mogłam na niego patrzyć. Nie chciałam, poszłam dalej,
szłam coraz szybciej i szybciej, aż zaczęłam biec. W pewnym momencie
zatrzymałam się przed sklepem. Weszłam do środka, próbując usunąć z
myśli obraz Dylana. Krążyłam po półkach i wybierałam jakieś przypadkowe
przedmioty. Udałam się do kasy, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu i
zauważyłam coś, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Waren. Waren,
który szedł z jakąś blondynką za rękę. Wiedziałam jedno napewno nie była
to moja siostra. Chłopak odwrócił się do niej twarzą i złożył jej
namiętny pocałunek. Oni wszyscy są kłamcami.
- Co ty robisz? ! – naskoczyłam na chłopaka. – Chyba dziewczyny Ci się pomyliły.
- Letty? – był zaskoczony. – Błagam Letty ja Ci to wyjaśnię, ja wszystko to wyjaśnię, tylko proszę nie mów…
-
Daj spokój. – zbyłam go i ruszyłam do domu. Co z idiota, oni wszyscy to
idioci. Nie maja uczuć potrafią tylko kłamać. Miałam ochotę go zabić,
strzelić do niego w miejsce, gdzie powinien mieć serce, ale on go nie
ma. Stanęłam na ulicy, żeby się uspokoić i wtedy usłyszałam krzyk.
Szybko pobiegłam zobaczyć co się stało. To był Waren. Został postrzelony
w serce. Byłam przerażona. Co się stało? Nie, nie, nie. Letty czy to
przez Ciebie? Czy ja zabiłam go? Czemu zginał kiedy tego pragnęłam. Nie!
To się nie dzieje. Moja głowa eksplodowała. Nie! To się nie dzieje, to
się nie dzieje. To wszystko moja wina. Zaczęłam płakać. Co ja zrobiłam?
Kolejny rodział za nami. Mam nadzieję, że wam się podoba. Przepraszam, że dodaję go tak późno, ale mam bardzo dużo nauki i ledwo co się ze wszystkim wyrabiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz