Tańczyłyśmy z Lily jakąś godzinę, aż w końcu
zmęczone poszłyśmy usiąść. Przez cały ten czas Jake’a nie było przy nas, chyba
naprawdę dobrze się bawił, ze swoją nową koleżanką. Trochę dziwił mnie fakt, że
przyszli razem, zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie rozmawiali.
- Jak się bawisz. – usłyszałam męski głos.
Należał on do Dylana, czyli jednak znałam tu kogoś więcej niż Lily.
- Świetnie. – odpowiedziałam chłopakowi, do
którego musiałam się bardziej przybliżyć, żeby słyszeć co mówi.
-Nie sądziłem, że lubisz takie imprezy Letty.
Miałem Cię bardziej za grzeczną dziewczynkę.
- Chyba pomyliłeś mnie z moją siostrą. –
zaśmiałam się.
- W takim razie, jeśli lubisz imprezować, za
tydzień jest ognisko. Chcesz przyjść?
- Jane, że będziemy- wtrąciła się Lily. Ta to
wie kiedy się odezwać.
Dylan w końcu zauważył moją przyjaciółkę,
która siedziała krzesło dalej popijając
swoje piwo. Na sali zaczęła lecieć kolejna piosenka. Dylan patrzył się na mnie
znacząco i kiwnął głowę w kierunku parkietu. Od razu wiedziałam o co mu chodzi,
więc wstałam z miejsca.
- Idziemy zatańczyć. – powiedziałam
przyjaciółce, która mnie nie słuchała, bo obczajała chłopaków z naprzeciwka. Ta
to jak zwykle pomyślałam. Lily bardzo lubi podrywać i flirtować z chłopakami,
można to uznać za jaj hobby. Dziewczyna zawsze się stara tylko dobrze bawić, a
nie angażować w jakieś związki.
Razem z Dylanem poszliśmy na parkiet. Muzyka
była bardzo szybka, a Dylan podskakiwał do niej w komiczny sposób. (tutaj kliknij jeśli chcesz wiedzieć jak tańczył Dylan :) )Nie było mowy, żeby się nie śmiać. Sama dołączyłam do dziwnego tańca.
Skakaliśmy tak, rozmawialiśmy i śmieliśmy się kilka piosenek. Bawiłam się
genialnie. Już wiedziałam, że chłopak nie jest jakimś stereotypowym bucem,
jakimi są często popularni sportowcy.
Muzyka zwolniła i wszystkie pary zaczęły się
przytulać . Czułam się trochę
niekomfortowo. Dylan zrobił krok w moją stronę i położył rękę na mojej
tali. Drugą złapał moją dłoń. Przysunął mnie tak blisko siebie, że czułam bicie
jego serca. Zapach jego męskich perfum uderzył w moje nozdrza. Tańczyliśmy w
rytm muzyki przez całą piosenkę, a ja czułam się jaby w innym świecie. Niestety
melodia skończyła się zbyt szybko, a ja musiałam wrócić do rzeczywistości.
***
(LILY)
Moja przyjaciółka poszła tańczyć z tym słodkim chłopakiem, a
ja zostałam sam. Postanowiłam znaleźć sobie zajęcie więc, podrywałam chłopaków,
którzy siedzieli naprzeciwko mnie. Postawili mi piwo i jeden ruszył właśnie w
moją stronę. Był wysokim blondynem z niebieskimi oczami. Nie był moim ideałem,
ale można było się nieźle zabawić.
- Hej, jestem Crash. – przedstawił się nieznajomy, szeroko
się uśmiechając swoimi białymi zębami.
- Lily. - przywitałam się i uśmiechnęłam. Chłopcy byli
niezwykle łatwi, wystarczyło trochę pośmiać się z ich żartów i już byli twoi.
Po kilku minutach rozmowy zaczęłam się czuć dziwnie. Chłopak
przybliżał się coraz bardziej, a w pewnym monecie złapał mnie za kolano.
- Co taka piękna dziewczyna robi tu sama? – to pytanie mnie
trochę zaniepokoiło, zwłaszcza, że chłopak podniósł się z miejsca. – Może
znajdziemy jakieś ciche miejsce? – szepnął mi do ucha.
- Nie jestem sama rzuciłam szybko. – czując, że sytuacja robi
się coraz bardziej nie przyjemna.
- A niby z kim?
- Ze mną – usłyszałam nieznajomy mi głos. Należał on do
mulata o ciemnych włosach, który jaki czas temu grał koncert. – A teraz spadaj
stąd, chyba, że chcesz wyjść ze mną.
Blondyn popatrzył Caluma, a potem jego wzrok ponownie utkwił na mnie.
- Może jeszcze się spotkamy mała. – powiedział i odszedł.
- Dzięki. – powiedziałam do mulata, który już zajął miejsce
obok mnie. – Nie wiem jak to by się mogło skończyć gdyby nie ty.
- Nie ma sprawy. Zawsze do usług. – uśmiechnął się brunet.
Miał naprawdę zniewalający uśmiech. – Pozwól, że kupię Ci wodę.
- Wodę? Chyba napiłabym się czegoś innego.- powiedziałam, ale
brunet już zamawiał dla mnie. – Ktoś tu nie pije alkoholu?
- Pije, ale wole jak dziewczyny pamiętają mnie na następny
dzień. Zwłaszcza, jak jestem ich bohaterem i ratuje od jakiś natrętów. – chłopak
mrugnął do mnie wypowiadając te słowa.
Wzięłam wodę i upiłam łyka. Czułam jak rumienią mi się
policzki. Mój towarzysz był naprawdę rozmowny, przez dobre kilka minut
rozmawialiśmy w sumie o niczym. Wiedziałam, że raczej nigdy go już nie spotkam,
więc nie próbowałam udawać jakiejś innej osoby. Byłam po prostu sobą. Przy
Calumie pojawił się jego kolega, który też grał w zespole. Mój wzrok spoczął na
jego kolczyku w wardze. Luke podszedł do szatyna, powiedział mu coś na ucho,
uśmiechnął się do mnie i odszedł.
- Dziwny koleś. – powiedziałam do mulata.
- Taa… wiem, to był Luke mój przyjaciel, jest no cóż… sobą –
zaśmiał się Calum – albo się go uwielbia, albo nienawidzi.
- Rozumiem jak to działa.
Przy naszym boku pojawił się Jake, ze swoją nową znajomą.
Samantha tylko spojrzała się na mnie tym swoim pełnym pogardy wzrokiem.
Nienawidziła mnie, bo jej chłopak na koloniach zerwał z nią, a potem zaczął
przystawiać się do mnie. Chłopak był totalnym idiotą, więc go olałam, a
Samantha myślała, że to wszytko przeze mnie i zaczęła wszystkim mówić, że
sypiam z każdym. Mam w nosie, co inni o mnie myślą. W sumie od dłuższego czasu
nie interesowałam się plotkami na mój temat.
- Hej. – przywitała się. Oczywiście przykleiła ten swój
sztuczny uśmiech i wpatrywała się w Caluma. -
Jesteś tym chłopakiem z 5sos? Byliście genialni.
Serio Samantha? Zaczęłaś przystawiać się do Caluma, a obok
siedzi Jake, z którym tu przyszłaś?
- Byliśmy koszmarni… – zaśmiał się mulat. – ale dzięki
- Haha- zaczęła się śmiać blondynka i podeszła bliżej
szatyna. Oczywiście stała w takiej pozie, żeby wyeksponować swoje piersi. Cała
sytuacja wyglądał komicznie. Było mi szkoda Caluma, który musiał jej słuchać.
- Pilnuj swojej dziewczyny – szepnęłam do Jake’a.
- O co Ci chodzi ona tylko rozmawia z tym kolesiem.
Nagle obok nas Samntha wybuchła śmiechem. No błagam, robisz z
siebie idiotkę, myślisz, że on na takie leci.
- Przecież ona go ewidentnie podrywa.
- Przestań się cały czas jej czepiać. –powiedział widocznie
zdenerwowany Jake. – To twój chłopak zaczął się do niej przystawiać.
- Czemu ostatni taki jesteś? Kłócisz się ze mną o wszystko.
- Bo ty robisz wszystko, żeby mnie zdenerwować. Najpierw
ślinisz się do Kaia, który zawsze się mnie o coś czepia, a teraz twój chłopak
zarywa do mojej dziewczyny.
- Tak bo wszystko, to jest przeze mnie. – odpowiedziałam i
odeszłam od przyjaciela. – Chodź- wzięłam Caluma za rękę i pociągnęłam w stronę
parkietu.
- Coś się stało? – zapytał zdezorientowany muzyk. – Zrobiłem
coś nie tak?
- Wszystko zrobiłeś dobrze, tylko chciałam Ci uratować tyłek,
żebyś nie musiał słuchać tej całej idiotki. – powiedziałam i zaczęłam tańczyć.
- Dzięki, odpowiedział Calum, który chwycił mnie za rękę i obrócił
w tańcu tak szybko, że wylądowałam na jego klatce piersiowej. – Chyba teraz
jesteśmy kwita – szepnął mi do ucha i znowu obrócił tym razem znalazłam się
dalej od niego.
Calum był naprawdę bardzo dobrym tancerzem. Tańczyliśmy cały
czas żartując i śmiejąc się. Jego towarzystwo naprawdę poprawiło mi humor.
***
(Letty)
- Chcesz iść na zewnątrz- zaproponował Dylan.
- Chętnie odpowiedziałam.
Wyszliśmy z zatłoczonej hali i poszliśmy w kierunku parku,
który był niedaleko. Księżyc oświetlał nam drogę. Szliśmy tak kilkanaście minut
w kompletnej ciszy. Przy większości osób czułabym się niezręcznie, ale Dylan
był inny. Nie przeszkadzało mi to. Przy nim czułam się dobrze.
- Powiedz mi coś o sobie Letty Marshall.
- Co chcesz wiedzieć?
Dylan obrócił się w moją stronę i parzył prosto w oczy.
Gdybym wierzyła magię uznałabym, że czyta mi w myślach. Na szczęście nie może
wiedzieć o czym myślę. Kiedy tak stał blisko nie mogłam pozbierać myśli,
rozpraszał mnie, tak cholernie mnie rozpraszał. Podświadomie chciałam dotknąć
jego policzka, jego ust. Poczuć ten dotyk, którego pragnę od chwili kiedy go
poznałam.
- Wszystko. –powiedział w końcu Dylan, który zbliżył się
jeszcze bardziej.- Chce wiedzieć o tobie wszystko.
Nasze twarze były oddalone od siebie o parę centymetrów.
Nagle Dylan się oddalił i poszedł dalej. Przez sekundę nie mogłam zrozumieć, co
się stało. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś nas obserwuje. Rozejrzałam się,
jednak nic nie widziałam.
- Idziesz. – zapytał się Dylan.
- Tak.
Poszłam za Dylanem znowu w kierunku hali. Gdy byliśmy przed
wyjściem do bruneta zadzwonił telefon. Po krótkiej rozmowie, Stiles wrócił do
mnie.
- Muszę już iść. –powiedział – Cześć- pożegnał się i odszedł.
Chwilę patrzyłam w kierunku odchodzącego chłopaka i potem
odwróciłam się żeby wejść znowu do klubu. Kiedy już byłam w środku nie mogłam
znaleźć moich przyjaciół. Nagle poczułam jak robi mi się słabo. Kręciło mi się
w głowie, a przed oczami pokazywał mi się rozmazany obraz, który nie miał dla
mnie sensu. Próbowałam dojść do łazienki. Ledwo trzymałam równowagę. Nagle poczułam
jak ktoś mnie łapie. Byłam w czyjś silnych ramionach.
- Hej wszystko w porządku?- zapytał się nieznajomy. Po barwie
głosu mogłam stwierdzić, że to chłopak. – Wezmę Cię na zewnątrz.
Kiwnęłam tylko głową, nie mogąc znaleźć siły by powiedzieć
cokolwiek. W mojej głowie krążyły obrazy, których w ogóle nie rozumiałam.
Straciłam przytomność.
Śmierć, czułam śmierć.
Tonęłam w niej. Widziałam jakąś postać. Stała nade mną w ręku trzymała nóż.
Nagle moje ramie przeszył ogromny ból. Wszędzie widziałam krew..
- Gdzie jest? – odezwał
się nieznany mi głos. – Mów, albo zginiesz.
Nóż tym razem trafił w
moją nogę tak głęboko, że czułam jak prawie ostrze dotyka moich kości. Ból był
nie wyobrażalny, ale nie mogłam krzyczeć. Z całych sił próbowałam krzyczeć, ale
to nic nie dawało.
Ciemność, widzę tylko ciemność. Powoli otworzyłam oczy.
Zauważyła, że leżę na czyjejś koszuli. Co się do cholery dzieje? Gdzie jestem?
Z daleka zauważyłam jakąś postać, która trzymała w ręku telefon.
- Gdzie jestem? – zapytałam się
Chłopak spojrzał się na mnie.
- Jesteś w busie przed klubem. – powiedział spokojnym głosem.
- Co się stało?
- Źle się poczułaś, więc wziąłem Cię na zewnątrz, potem
zaczęłaś gadać coś pod nosem, zaczęłaś krzyczeć na jakiegoś faceta i zemdlałaś.
Niezły z Ciebie urwis. – chłopak uśmiechnął się na wspomnienie tego co robiłam.
-Co? Nic nie pamiętam. Kim jesteś?
Chłopak przybliżył się do mnie i mogłam przyjrzeć się jego
twarzy. Był to ten sam blondyn, co grał na koncercie.
- Jestem Luke. Jak się czujesz Letty? – spojrzał się na mnie,
a ja dostrzegłam, że ma obłędnie niebieskie oczy.
- Czuje się lepiej. Czekaj? Skąd wiesz jak mam na imię?
- Wziąłem twój portfel z torebki i znalazłem dowód.
- Co zrobiłeś?- Oburzyłam się. Przecież chłopak mógł być jakimś psycholem,
który mnie śledzi, albo chce zamordować.
- Spokojnie urwisie. Nic się nie stało.
- Nic się nie stało?! Nie znam Cię, skąd mam wiedzieć czy mi
czegoś nie podałeś?!
- Jakbym Ci coś podał to raczej nie bylibyśmy teraz przed
klubem, zresztą nie musiałbym Ci nic podawać. – chłopak zażartował. Był bardzo
pewny siebie i to mnie wkurzało.
- Ok. No nic dzięki za pomoc Luke.- próbowałam wstać z
miejsca i wyjść z busa. Oczywiście nadal kołowało mi się w głowie. Blondyn
szybko znalazł się obok mnie i pomógł zachować równowagę dziwnie się przy tym
szczerząc.
- Widzę, że nie radzisz sobie be zemnie.
- Dam sobie radę sama dzięki. – odpowiedziałam szybko i
wyrwałam się z uścisku muzyka.
- Niezależna dziewczyna, mmm lubię takie.
Jeny był strasznym dupkiem. Chciałam się znaleźć jak najdalej
od niego.
- Och daj spokój urwisie pomogę Ci. – Dlaczego mówił na mnie
urwis? To tak strasznie mnie wkurzało.
- Dam radę dzięki, za pomoc odpowiedziałam i ruszyłam trochę
chwiejnym krokiem przed siebie.
- Nie pij więcej, aż tyle! – usłyszałam jeszcze jego głos gdy
znalazłam się kilkanaście metrów od niego.
Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że wam się podbiał.
Co sądzicie o Luke'u?
Co sądzicie o Luke'u?
Co myślicie o podejrzeniach Letty jeśli chodzi o to, że ktoś ją śledzi?
Co to za wizję ?
Komentujcie, dzielcie się opiniami. To bardzo ważne, bo chce wiedzieć jak się poprawić. Do następnej soboty :)
Komentujcie, dzielcie się opiniami. To bardzo ważne, bo chce wiedzieć jak się poprawić. Do następnej soboty :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz