sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 18

Do pomieszczenia znowu wszedł blondyn. W ręku trzymał worek, ok. zaczyna robić się dziwnie.
- Dziś zobaczymy jak radzisz sobie z mocą.
- Co?- zapytałam zdziwiona. – Niby jak? Ciebie nie zabije, chodź bardzo chce. – Luke włożył rękę do worka i wyjął węża boa.
- On nam pomoże. – uśmiechnął się blondyn i położył zwierze na podsłodzę.
- Nie zabiję go! – krzyknęłam
- Jak zaczynaliśmy trening mówiłem, że masz wykonywać każde moje polecenie, albo to albo szczeniaki, więc decyduj.
- Jesteś popieprzony!
- Przynajmniej nie jestem martwy i umiem używać swojej mocy.
- Też się tego tak uczyłeś? – wskazałam na zwierzę.
- Miałem gorzej.
- Gorzej? Niby jak?
- Wszyscy z mojej rodziny byli martwi, a ja byłem dzieckiem, kiedy tak się stało! Wiesz gdzie ćwiczyłem? W domu, w którym zostali zamordowani! Wiesz kto ich musiał pochować?! Więc nie marudź i rób co Ci każe! – Spojrzałam na Luke’a widziałam w nim małego chłopca, który został sam, który musiał wychować sam siebie. To musiało go zmienić, to wydarzenie sprawiło, że w jego sercu zagościł mrok, który czasem się ujawnia.
Wstałam i popatrzyłam na zwierze. Skupiłam się, wyobraziłam jego śmierć i.. nic się nie stało. Stałam tak nad zwierzęciem jakieś 10 minut i nic się nie stało.
- To nie ma sensu. – powiedziałam.
- Skup się. – mówił spokojnie blondyn.
Dalej patrzyłam i wyobrażałam sobie, ze zwierze się dusi. Dostałam sms’a i znowu się rozkojarzyłam. Shit.
- Serio?!- zapytał się Luke. Podszedł do mojej komórki. Nie była zablokowana, więc spokojnie mógł przeczytać wiadomość. – „Dużo wam zostało tego projektu? Olej tego idiotę, tak bardzo chciałbym Cię zobaczyć, poczuć twoje usta” Dylan. Serio? Jaja sobie robisz Letty? To dla Ciebie zabawa? – Luke rzucił moim telefonem w ścianę. Przedmiot rozwalił się na kilka kawałków. – Jakbyś się nie zorientowała to jest wojna, a ty umawiasz się na randki? I to jeszcze z tym frajerem.
- Możesz przestać! Myślisz, że nie wiem co nadchodzi. Myślisz, że jestem głupia. Ale co mam robić? Chce mieć życie. Ja nie wtrącam się z kim ty się pieprzysz. – podeszłam do niego, a mój gniew robił się coraz większy. Miałam go dość, naprawdę miałam go już dość.
- Z kim co robię?
- Błagam Cię, a Ashley. Maiła na sobie twoją koszulkę kiedy raz otworzyła mi drzwi!
- Ona tu nocowała, bo miała problemy rodzinne i spałem na sofie! Nie jestem tobą, że robię to z jakim popadnie!
- Mną, błagam, czy ty w ogóle się słyszysz?! Masz mnie za taką?! – Odeszłam od niego chwyciłam za torbę i chciałam wyjść.
- Letty!
- Możesz obrażać Dylana, mówić, ze jestem głupia, ale nie możesz mi powiedzieć że jestem dziwką.
- Nie to miałem na myśli!
- To co miałeś na myśli?! –odwróciłam się do niego.
- Ja…
- No właśnie. – szłam w stronę drzwi. Luke teleportował się przede mną.
- Przepraszam.
- Odejdź. – byłam wściekła, taktowałam go jak przyjaciela, ale on… on nim nie był i teraz to wiem.
-Letty.. błagam
- Odejdź! – nagle światło zaczęło szaleć, a wąż zaczął rzucać się po pomieszczeniu i zdechł. Patrzyłam na Luke, który zrobił się biały jak ściana. Upadł na kolana i zaczął pluć krwią. Nie, nie. Przestań Letty. Przestań. Luke, zaczął krzyczeć z bólu.
- Luke! Nie błagam nie! Jak to zatrzymać.- chłopak wygiął się z bólu. Spokojnie Letty. Wzięłam kilka głębszych oddechów. Zamknęłam oczy zaczęłam liczyć. Uspokój się. Luke przestał krzyczeć. Leżał na ziemi nie przytomny i szybciej oddychał. Ukucnęłam obok niego. – Przepraszam – mówiłam przez łzy, - Przepraszam. Nie chciałam. Luke błagam. – moje łzy spływały po policzkach. Głaskałam blondyna po głowie, którą miałam położoną na swoich kolanach. – Będę Cię już zawsze słuchać, tylko się obudź. –Chłopak powoli otworzył oczy. – O mój Boże, wszystko porządku? – przytuliłam się do chłopaka.
- Już wiem. – powiedział uśmiechając się.
- Co? CO wiesz?
- Co Cię napędza. – parzyłam mu w oczy, głowę nadal miał położoną na moich nogach. – To gniew. Używasz mocy, gdy jesteś zła. – Chłopak powoli się podniósł. – Przewidywałem, że to właśnie to, więc chciałem Cię zdenerwować. Z kieszeni wyjął telefon, który wyglądał jak mój. Popatrzyłam na niego.
- Mogłam Cie zabić!
- Ale nie zrobiłaś tego. – chłopak się uśmiechnął. – Obiecałem, że pomogę, więc… - rzuciłam się mu na ramiona, nadal płacząc.
- Nie rób tego więcej, nie mogę Cie stracić słyszysz. Nie mogę. – chłopak, również mnie objął. Siedzieliśmy na ziemi jeszcze kilka chwil, aż w końcu pomogłam skoczkowi wstać. Podeszliśmy do węża, który leżał na ziemi.
- Chcesz go jako trofeum? – zaśmiał się Luke. Pokiwałam tylko głową. – Nie myślę tak o tobie. – powiedział gdy byliśmy już w kuchni. To wszystko było udawane chciałem Cie wkurzyć. Naprawdę nigdy tak o tobie nie myślałem.
- Wiem. – spojrzałam mu w oczy. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Luke podszedł i pociągnął za klamkę. Nagle rzuciła się na niego jakaś dziewczyna, ciepło przytulając. Była brunetką o dużych brąz oczach. Nie była za wysoka. Ubrana była w krótkie spodenki, jasną koszulkę i czarny żakiet.
- Luke! – powiedziała zadowolona. – Jak ja tęskniłam. – chłopak odwzajemnił uścisk.
- Sofia? Co ty tu robisz? – zapytał, ale z jego twarzy nie schodził uśmiech.

- Przyszłam odwiedzić pewnego przystojniaka. – powiedziała wchodząc do domu. Dziewczyna spojrzała się na mnie i pewnym ruchem podeszła do mnie.
- Sofia. – przywitała się.
- Letty. – dziewczyna zamknęła mnie w przyjaznym uścisku.
- Udusisz ją. – powiedział Luke.
- Oj przepraszam – dziewczyna w końcu mnie puściła. – Yyy czemu nie masz koszulki? – spytała patrząc na Luke’a. - Przeszkodziłam wam w czymś? – zapytał śmiejąc się.
- Nie. – powiedziałam szybko. – Luke mnie … - Nie wiedziałam co powiedzieć, przecież nie powiem, że mnie szkoli, żebym mogła się bronić.
- Trenuję ją. – odezwał się chłopak. Spojrzałam na niego wymownie. – Ona wie, sama ma niezłą moc. – chłopak uśmiechnął się do brunetki. – Letty przed tobą żywioł ziemi, mój największy wróg. – zaśmiał się chłopak. – Sofia potrafi mając jakiś przedmiot, który należy do osoby, zlokalizować jego miejsce przebywania.
- Wystarczy nawet zdjęcie tej osoby. – wtrąciła się dziewczyna. – A ty jaką masz moc.
- Ja?
- Nie ma. – powiedział szybko Luke.
- Serio, wyglądasz trochę na ogień. One zawsze są niezłymi laskami. Luke coś o tym wie. – Sofia się uśmiechnęła. – Wiesz co idę się umyć, trochę musiałam siedzieć w samolocie, zanim się tu znalazłam.- Dziewczyna wzięła walizki i poszła na górę, jakby była u siebie. Była naprawdę miła, polubiłam ją.
- Dlaczego? – Luke przyłożył palec do ust i popukał się w ucho. Zrozumiałam o co chodzi. – Ok. to ja idę. – powiedziałam i wyszłam z domu blondyna.
Wróciłam do domu.
- Jestem już! – krzyknęłam i popędziłam do pokoju. W środku stał już Luke.
- Wleczesz się. – zaśmiał się chłopak. Na co posłałam mu tylko uśmiech.
- Dlaczego?
- Jest moją przyjaciółką, ale im mniej osób wie o tobie tym lepiej, ona wie o legendzie, ale nigdy w nią nie wierzyła, nie chce jej mówić, że to prawda, nie wiem jak by zareagowała.
- Rozumiem. – powiedziała i opadłam na łóżko. – Luke również się położył. Leżeliśmy tak obok siebie patrząc na sufit. – Ale idzie mi coraz lepiej?
- Nie, nie idzie. – zaśmiał się chłopak
- Dziś Cię zraniłam w ramie- przypomniałam.
- I się rozkojarzyłaś. – powiedział Luke. – Ale idzie Ci lepiej. – pochwalił mnie, na co nie mogłam pohamować uśmiechu.
- Nadal się zbliżają?
- Tak. – powiedział smutno. – Ofiar jest coraz więcej i nie zawsze to osoby nadnaturalne. Chcą żebyśmy wiedzieli.
Potem już nie rozmawialiśmy, leżeliśmy tylko obok siebie. W pewnym momencie zasnęłam.
***
(Calum)
Wróciłem do domu. Ostatnio nocowałem u Michalela i Ashtona, bo nie chciałem natknąć się na tego idiotę, który chciał zranić moją księżniczkę. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Poszedłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Na nareszcie na swoim, plecy już mnie bolały od spania na materacu. To był głownie powód powrotu. Nagle drzwi od mojej łazienki otworzyły się i do środka weszła brunetka w samym ręczniku. Usiadłem na łóżku i patrzyłem się na dziewczynę, która była piękna. Jej mokre kosmyki włosów opadały na skórę. Miała duże brąz oczy i piękne pełne usta.
- Hej. – przywitała się. – Jestem Sofia i co tu robisz? – uśmiechnęła się dziewczyna, miała piękny uśmiech. – Hallo? – na te słowa się otrząsnąłem
- Hej. Jestem Calum i mieszkam tu. – powiedziałem.
- A to ty jesteś przyjacielem Luke’a. – powiedziała. – Miło mi Cię poznać. To ja się ubiorę i zaraz do Ciebie wrócę. – powiedziała brunetka, która dopiero teraz uświadomiła sobie, że jest w ręczniku. Czekałem na nią jakieś 5 minut i Sofia ponownie do mnie przyszła. Miała no sobie, krótkie spodenki i męską koszulkę, która należała do mnie.
- Z czego się cieszysz? – zapytała i wtedy zorientowałem się, ze śmieje się jak idiota.
- Masz fajną koszulkę. – powiedziałem.
- Dzięki leżała w tym pokoju i Luke powiedział, że mogę ją wziąć, uwielbiam męskie koszulki, a ta należy do jego kumpla, który chwilowo mieszka u kolegów i… Należy do Ciebie?- pokiwałem głową. – To ja może ją zdejmę- powiedziała i już wychodziła z pokoju.
- Nie musisz. – powiedziałem i się do niej uśmiechnąłem. Jeśli już chcesz ja zdjąć to zrób to przy mnie pomyślałem i od razu zganiłem się w myślach. Jesteś dżentelmenem nie myśl tak. – Na tobie wygląda lepiej. – Dużo lepiej.
- Dzięki. – dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
- Może pójdziemy na herbatę, zrobię CI coś do jedzenia, robię nieziemskie naleśniki nie chwaląc się. Jesteśmy sami w domu, to może się poznamy, a potem będziesz mogła pójść do mnie spać. Znaczy się ja nie będę z tobą spał. Pościele sobie na kanapie.
- Chętnie… pójdę napić się herbaty i nie będziesz musiał spać na kanapie, znaczy się nie, że ja chce spać z tobą, nie przeszkadzało bym mi to, znaczy się ja będę spała na kanapie, w końcu to twoje łóżko, na pewno jest wygodniejszo od kanapy…, ale ja nie sprawdzałam, tylko tak przypuszczam. Może się po prostu już się zamknę. – dziewczyna się uśmiechnęła. Była urocza gdy gubiła się we własnych słowach.
Zeszliśmy na dół. Zrobiłem kolację. Usiadłem z Sofią i zaczęliśmy rozmawiać, żartować. Dziewczyna była naprawdę miła, nawet bym się nie spodziewał, że Luke zna kogoś tak normalnego. Czas mijał nieubłagalnie, zanim się zorientowaliśmy była 22.00.
- Może obejrzymy jakiś film – zaproponowała.
- Jasne.
Brunetka poszła wybrać repertuar, a następnie usiedliśmy na sofie oglądaliśmy jakąś komedie, która skończyła się po około 2 godzinach.
- Chyba pójdę już spać. A jak ty? – zapytałem, ale dziewczyna nie odpowiedziała. Spojrzałem w jej stronę. Spała. Wziąłem ją na ręce i położyłem na moim łóżku, po czym przykryłem kołdrą. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i po cichu nie chcąc jej obudzić wyszedłem. Poszedłem do salonu i uszykowałem kanapę, na której spędzę najbliższą noc.
***
(Lily )
Szlam ulicą, było już ciemna i zaczynało robić się chłodno. Skręciłam w ulicę, która prowadziła do mojego mieszkania. Na ulicy stał człowiek, miał na sobie kaptur więc nie widziałam jego twarzy, póki nie podeszłam bliżej. Był to Sean, mężczyzna, który mnie zgwałcił. Moje serce zabiło szybciej. Zapomniałam, że był w mieście, jak mogłam zapomnieć.
- Lily. – chłopak uśmiechnął się. – stęskniłem się, więc uznałem, że poczekam przed twoim domem. – Skąd on wie, gdzie mieszkam? Mężczyzna podszedł do mnie bliżej, a ja chcąc się oddalić natrafiłam na ścianę. – Może powtórzymy to co się działo kilka lat temu? – Podszedł jeszcze bliżej i zaciągnął się moim zapachem. Jego ciało mnie przygniatało. Nagle ciężar ze mnie zszedł, a ja zauważyłam Brian’a który odepchnął Sean’a. – Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy dzieciaku. – powiedział mężczyzna, na co Brian się zaśmiał.
- Dzieciaku? Oh błagam myślisz, że dasz mi radę.
- Nie chce Ci zrobić krzywdy. – powiedział Sean. Na te słowa Brain wybuchł śmiechem.
- A ja chcę. – w rękach mojego obrońcy pojawił się ogień. Sean zrobił wielkie oczy wstał i pobiegł w przeciwnym kierunku. Szatyn popatrzył się na mnie. – Wszystko w porządku.
- Tak. – odpowiedziałam jeszcze w szoku. – Dziękuję, nie wiem jakby się to skończyło gdyby nie ty.
Już razem z chłopakiem ogniem szliśmy do mnie. Staliśmy przed drzwiami i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jestem sama w domu, bo Liam i mój tata pojechali na koncert i wrócą dopiero za 4 dni. Nie chciałam zostać sama, bałam się, że on wróci i wtedy nie będzie nikogo.
- Wejdziesz? – zapytałam spojrzawszy w oczy Brian’a
- A chcesz tego?
- Nie chce zostać sama. – powiedziałam. – Boję się.
- Mam nadzieję, że potrafisz gotować. – na te słowa się uśmiechnęłam. Poszłam do kuchni i zrobiłam zapiekankę makaronową. Razem z chłopakiem zjedliśmy kolację. Jak się z nim dłużej rozmawiało był nawet zabawny. Widziałam w nim człowieka, a nie bezwzględnego zabójcę, którego udawał. – To co śpimy u Ciebie w łóżku? – zapytał gdy była 1.00 w nocy.
- Śpisz u mojego brata. – powiedziałam i rzuciłam w jego stronę ręcznikiem.
– Jasne udawaj, że Cię nie pociągam. – Chłopak wstał i poszedł do łazienki, a ja pozmywałam po kolacji. Gdy wyszedł miał na sobie tylko białe bokserki. Ok. muszę przyznać, że miał dobre ciało, nawet bardzo dobre. Lily nie gap się tak.
- To tam jest pokój mojego brata, a ja pójdę się umyć.
- Pomóc Ci! – krzyknął gdy byłam już w łazience. Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Woda zmywała mój strach. W końcu po chyba 30 minutach wyszłam. Poszłam do pokoju, a w łóżku leżał nie kto inny jak Brian uśmiechać się zawadiacko. – u twoje brata jest niewygodne łóżko. – powiedział jakby to była wystarczającą wymówka. W domu było strasznie zimno, a ja miałam na sobie tylko spodenki i za dużo bluzkę.
- Czemu jest tak strasznie zimno?
- Nie wiem – zaśmiał się. No tak nie ma to jak wyłączyć ogrzewanie i o tym zapomnieć brawo Lily. – Ale mogę Cię ogrzać.
- Ostatnio jak to powiedziałeś, to chciałeś mnie zabić.
- Tym razem będzie inaczej. – powiedział. – Chyba, że się boisz? – dodał i podniósł brwi. Nie dam za wygraną, poszłam i zajęłam miejsce obok chłopaka. Przykryłam się kołdrą, ale nadal trzęsłam się z zimna. Chłopak się do mnie przybliżył, na co się wzdrygnęłam, albo raczej wystraszyłam tylko czemu?
- Spokojnie. – chłopak wziął mnie w ramiona a moje ciało przeszyło przyjemne ciepło. Położyłam swoją głowę na jego torsie i zasnęłam.



______________
Zdjęcie Sofii w zakładce bohaterowie

Mam nadzieję, że macie udane święta ^^ Co dostaliście od mikołaja?



2 komentarze:

  1. O jezuniu *-* Genialny Rozdział ♡ ♡ ,
    masz świetne pomysły na to opowiadanie ;)
    A wracając to UDJFJDJADJ , nawet nie wiem co napisać xD
    Sofia jaka ona jest słodka, urocza , zakochałam sie xD , a Calum kurcze, jaki kochany, ciekawe czy coś między nimi będzie? ^^ xd ,
    i jeszcze Lily i Brian.. nonono xd nawet się do niego przekonałam, ale to wszystko to chyba tylko moja wyobraźnia :D i nadal nie wiem co myśleć o Luke'u (nwm czy dobrze napisałam) hahah , dobra juz spokój mózgu xd ,
    No to ja z niecierpliwością czekam na next ;** i życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku! (tak.. ja i mój spóźniony zapłon xd)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju Strasznie się ciesze, że jesteś :) Dziękuję za komentarz i też życzę szczekliwego nowego roku :*

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria