sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 12



(Letty)
Wstałam po ciężkiej nocy, miałam koszmary. Śnił mi się Wren, jego śmierć. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie zeszłam na dół. W kuchni krzątała się moja mama.
- Dzień dobry kochanie. – przywitała mnie. Nie maiła radosnego głosu, widziałam, że tez przeżywała śmierć chłopaka. – Chcesz coś zjeść?
- Nie dziękuję. – powiedziałam i nalałam sobie kawy w kubek. – Jak ona się ma?
- Wczoraj zasnęła bardzo późno. Bardzo to przeżywa. – pokiwałam tylko smutno głową. Co by pomyślała rodzicielka, jeśli dowiedziałby się, że to ja go zabiłam, że jestem mordercą? Szybko odsunęłam od siebie te myśli. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Pojechałam prosto do szkoły. Gdy byłam na parkingu przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia, to jak Luke mógł zginąć, to jak wyglądał później. Zastanawiałam się co stało się z chłopakiem, ale nie miałam siły o tym myśleć. Poszłam na lekcję. Pierwszy miałam angielski, lekcja minęła szybko. Gdy rozebrzmiał dzwonek wyszłam z klasy. Idąc korytarzem zauważyłam Dylana, który był strasznie przybity i smutny. Biła od niego nuta tajemniczości, żalu.
- Hej. Co się stało? – zapytałam podchodząc do Stiles’a
- O cześć. Nic, nic się nie stało. – okłamał mnie, widziałam to.
- Mi możesz powiedzieć. – powiedziałam i chwyciłam chłopaka za rękę. – pomogę Ci.
- Letty to jest… trudne i zagmatwane. Nie chcę Ci utrudniać życia. – pochylił głowę i patrzył na ziemię. Podeszłam do niego bliżej i nie wahając  się dotknęłam jego twarzy dłonią. Chciałam mu pomóc.
- Moje życie już jest zagmatwane. – Pokiwał tylko głową.
- Mogę do Ciebie przyjść dziś?
- Jasne – zgodziłam się. Cieszyłam się, że chce się ze mną podzielić swoimi problemami.
*
Kolejną miałam chemię. Czekałam, czy w klasie zobaczę Luke’a. W końcu, oczywiście elegancko spóźniony wszedł do sali. Profesora akurat nie było w klasie, więc nie musiał się tłumaczyć i wysłuchiwać kolejnej pogadanki na temat jego zachowania. Blondyn podszedł od razu do mnie. Nie wyglądał na rannego. Jego rany naprawdę tak szybko się uleczyły?
- Hej urwisie. – przywitał się, kpiąco uśmiechając. No tak znowu zaczął Cię irytować, czyli nic się nie zmieniło.
- Hej. –odpowiedziałam nie patrząc na chłopaka. – Jak się czujesz?
- Jak się czuję po czym? Po tym że prawie zostałem spalony, czy że śliniłaś się widząc mnie bez koszulki. – ostatnie słowa powiedział tak głośno, że każdy w klasie go usłyszał. Wzrok wszystkich skupił się na nas. Co za pajac. Tak chcesz się bawić? OK., nie mam nic przeciwko.
- Ty się bardziej śliniłeś na mój widok. – zaakcentowałam głośniej. Luke uśmiechnął się i przegryzł wargę.
- Nie dziw mi się, przecież oboje wiemy co się dalej działo, ale może pogadamy o tym później kiedy nie będzie nas podsłuchiwać tyle osób. – Chłopak spojrzał się na innych uczniów, którzy nagle zajęli się swoimi obowiązkami. – A czuję się dobrze, wszystko się zagoiło. Chcesz sprawdzić?
- Nie dzięki, wierzę na słowo. – szturchnęłam go w klatkę piersiową.
Lekcja minęła szybko, nawet bardzo. Rozmawiałam z Luke’iem, śmiałam się i zapomniałam o wszystkich problemach.
- Co dziś robisz? – zagadał do mnie chłopak, gdy wychodziliśmy z klasy.
- Nic takiego. – nie chciałam mówić, że  spotykam się z Dylan’em, zwłaszcza, że wiem, że Luke mu nie ufa.
- Bo może…
- Hej Luke. – podeszła do nas Ashley i przytuliła się do chłopaka.
- Hej- powiedziałam do dziewczyny, która najwyraźniej mnie nie widziała.
- O Letty, cześć. Co tam robicie?
- W sumie właśnie szłam. – powiedziałam i pożegnałam się. Nie wiem czemu, ale Ashley wydawała mi się fałszywa. Nie jest taka urocza, jaką udaję przed blondynem.
***
(Lily)
Nie chciałam myśleć, że ten bydlak, który zniszczył całe moje życie znowu się w nim pojawił. Cieszę się, że  powiedziałam Calum’owi o tym co się stało. Co mi się przytrafiło. Poczułam ulgę, jakbym zdjęła z pleców ogromny ciężar. Musze jeszcze powiedzieć o tym Letty. Jest moją przyjaciółką powinna wiedzieć o mnie wszystko, teraz jestem gotowa się otworzyć. Szłam korytarzem, gdy trafiłam na Jake’a. Tego się nie spodziewałam, wiedziałam, że w końcu będę musiała z nim porozmawiać o tym co się stało, ale nie chciałam robić tego teraz. Musiałam mu powiedzieć, że jest moim przyjacielem i nic więcej. Ok. spokojnie Lily, weź kilka oddechów i po prostu to z nim wyjaśnij.
- Hej. - przywitał się i mnie przytulił.
- Hej. – powiedziałam. Nastąpiła niezręczna cisza. W końcu postanowiłam ją przerwać. – Słuchaj musimy porozmawiać o tym co się stało.
- Ok. – powiedział.
- Jake jesteś dla mnie bardzo ważny, naprawdę, ale jesteś moim przyjacielem, a ja nie chcę tego zniszczyć. Kocham Cię jak brata, jesteś bardzo ważną osobą w moim życiu i chce, żebyś w nim został. Potrzebuję Cię. – powiedziałam na jednym wdechu. Chłopak przetarł swoje włosy ręką. Wziął głęboki wdech. Moje serce biło jak oszalałe.- Błagam nie oddalaj się ode mnie.
- Lily spokojnie. Po prostu musze to pogodzić. Chciałem żebyś wiedziała, musiałem CI powiedzieć i rozumiem. Dam radę jestem dużym chłopcem.
- Dziękuję. – powiedziałam.
*
Wracałam ze szkoły i skręcałam już w ulicę, która prowadziła do mojego domu. Nagle wpadł na mnie chłopak. Był brunetem o ciemnych oczach.
- Przepraszam. – powiedział i pomógł mi wstać. – Jesteś cała?
- Tak, nic mi nie jest.
- Jestem Brian. – przedstawił się chłopak.
- Lily.
- Mam nadzieję, że nic Ci się nie stało, nie chciałem Cię skrzywdzić. – uśmiechnął się promiennie chłopak. Miał zaraźliwy uśmiech, który dodawał mu uroku.
- Wszystko w porządku.
- Na pewno?
- Na pewno. – odpowiedziałam.
- To może w zamian, za to, że nieźle Cię poturbowałem pójdziesz ze mną na kawę? – Chłopak jest słodki, więc czemu nie Lily.
- Jasne. – zgodziłam się i razem ruszyliśmy.

*
Byliśmy w przyjemniej kawiarni, wybrałam stolik, a chłopak zamówił dla nas kawę.
- Proszę. – położył kubki na stoliku.
- Dzięki. – odpowiedziałam. – To gdzie tak biegłeś?
- W sumie to nigdzie. Widziałem Cię i pomyślałem, że to moja szansa, żeby się z tobą umówić i proszę udało się. – chłopak wyszczerzył zęby.
- Mmm, aż tak się napracowałeś, żeby ze mną porozmawiać.
- Mam nadzieję, że było warto.
- A było? – zapytałam podnosząc brew.
- Na razie nie narzekam. – Pochyliłam głowę na bok i uśmiechnęłam się szczerze.
- To może powiesz mi coś o sobie?
- Nie mam za wiele do powiedzenia. Jestem z Londynu, a tu przyjechałem, bo musze załatwić parę spraw.
- Jakaś rodzina?
- Ciekawska jesteś. – zaśmiał się chłopak. – Mam tylko brata. A ty?
- Ja? Nie jestem interesującą osobą. Nie lubię mówić o sobie.
- Rozumiem. Nie zbyt kolorowe wspomnienia?
- Można tak ująć. – przyznałam się.
Spędziłam z chłopakiem jakieś 1,5h. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, które nie zbyt wkraczały w życie prywatne, co nie powiem, ale bardzo mi odpowiadało. Brian był naprawdę miły.
- Może Cię odprowadzę? – zaproponował chłopak, gdy już wychodziliśmy z kawiarni.
- Czemu nie. – ruszyliśmy przed siebie, gdy szliśmy jakaś boczną uliczką zrobiło się bardzo zimno.
- Zimno Ci? – zapytał brunet, który szedł obok mnie.
- Trochę. – przyznałam się.
- Mogę to naprawić. – Brian nagle się zatrzymał, więc zrobiłam to samo. Spojrzałam w jego stronę i zastanawiał się co robi, a on spojrzał się na mnie i chytrze uśmiechnął. Wyciągnął swoją rękę z kieszeni. Nagle pojawił się w niej ogień. Zrobiłam wielkie oczy, byłam przerażona. – To co ogrzać cię? – Nagle adrenalina pojawiła się w moim ciele i ruszyłam do ucieczki. Biegłam ile miałam sił. Miałam nadzieję, że chłopak mnie nie dogoni. Nagle znalazłam się w ślepej uliczce. No pięknie Lily pomyśl co teraz. Za zakrętem pojawił się Brian. – Musisz potrenować jeśli chodzi o uciekanie. – Przybliżał się z każdym krokiem. Byłam oparta plecami o mur. Chłopak podszedł do mnie, był w odległości kilku centymetrów. – Co tu z tobą zrobić? – przybliżył płonącą rękę do mojego policzka. Zamknęłam oczy, żeby tego nie widzieć. Czułam ciepło, ale nie było  bolesne. Nagle i ono zniknęło. Otworzyłam oczy, a Brian stał tuż obok przyglądać mi się. – Przepraszam – powiedział i przyłożył rękę do moich ust i nosa. Nie płonęła, lecz unosił się z niej dym, jak z zgaszonego ogniska. Obraz zaczął mi się rozmazywać i straciłam przytomność.
***
(Letty)
Był już wieczór. A ja czekałam na Dylana. Nikogo nie było w domu. Siedziałam w salonie, aż rozległo się pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i chwyciłam za klamkę. Na zewnątrz stał Dylan. Wyglądał idealnie jak zwykle.
- Wchodź. – wpuściłam chłopaka do domu.
- Dzięki.
Poszliśmy do mojego pokoju. Dylan usiadł na łóżku i zaczął bawić się palcami. Usiadłam obok niego i złapałam za dłonie.
- Możesz mi zaufać. – popatrzyłam w jego oczy.
(https://www.youtube.com/watch?v=bNKbeV3wM84)

- Wiem. – powiedział czule łącząc nasze dłonie. Wziął głęboki oddech i wyjął kartę pamięci z kieszeni. – Muszę CI coś pokazać. – Poszłam po laptopa, a następnie chłopak włączył film. Widziałam na nim Kai’a, który był atakowany przez coś, a raczej zamordowany, przez coś, co nie było człowiekiem. Ok. Letty już czas powiedzieć mu wszystko.
- Dylan… -zaczęłam.
- On nie żyję. – powiedział smutno. – I nawet nie wiem, co go zabiło.
- Dylan muszę Ci coś ważnego powiedzieć i to dotyczy też tej sprawy. – chłopak spojrzał się na mnie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać. Powiedziałam wszystko. Pominęłam tylko fakt, że Luke jest skoczkiem. Nie chciałam go narażać na wydanie. Ufałam Dylanowi w 100%, ale nie chciałam ryzykować  bezpieczeństwem Luke’a.
- Błagam powiedz coś. – powiedziałam gdy skończyłam swoją opowieść. Chłopak popatrzył mi się w oczy. Był zmieszany, nie rozumiał wszystkiego. W sumie mu się nie dziwę sama tego nie rozumiałam. – Dylan. – chłopak wstał z łóżka i zaczął chodzić w kółko, również wstałam. – Dylan? – brunet popatrzył się na mnie podszedł szybkim tempem w moim kierunku złapał za policzki i przyciągnął do siebie. Nasze wargi się złączyły w namiętnym pocałunku. Czułam motylki w brzuchu. Mój umysł oszalał, nie mogłam jasno myśleć. Chciałam się znaleźć bliżej jego. Wplotłam swoje dłonie w jego włosy. Chciałam czuć rytm jego serca, bijące od niego ciepło. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Dylan odsunął się ode mnie powoli, wciąż będąc swoja twarzą parę centymetrów od mojej. Patrzyliśmy sobie w oczy. Tonęłam w miodowym odcieniu jego oczu.
- Nie jesteś potworem… Każdego dnia zakochuje się w tobie jeszcze bardziej. – powiedział nie odrywając się ode mnie. – Dziękuję, że mi powiedziałaś. – Znowu połączył nasze wargi, a ja myślałam, że zaraz zemdleje. Czułam, że nogi mi się uginają i robią jak z waty. – Chciałbym zostać, ale muszę iść.
- Rozumiem. – powiedziałam i znowu delikatnie pocałowałam chłopaka.
Odprowadziłam go na zewnątrz i wróciłam do pokoju. Padłam na łóżko nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Nadal czułam smak warg chłopaka i ich delikatną strukturę.
Wtedy przypomniałam sobie o filmie, więc uznałam, że może powinna zadzwonić do Luke’a. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do blondyna. Nikt nie odbierał. W sumie nie jest późno więc może do niego pójdę.
*
W końcu dojechałam przed dom chłopaka. Zapukałam do drzwi, jednak nikt nie otwierał. Pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte, wiec weszłam do środka.
-Hallo? Jest tu ktoś? Luke? – z łazienki w samym ręczniku wyszedł Luke. – Oj przepraszam. Drzwi były otwarte, pukałam, ale nie otwierałeś i nie odbierałeś telefonu, więc…..- starałam się nie patrzeć na chłopaka, bo czułam się strasznie skrępowana.
- Letty spokojnie.
- No wiesz nie chciałam Ci przeszkadzać. – Luke podszedł w moim kierunku.
- Doprawdy? – i wtedy przez drzwi wejściowe weszła Ashley.
- Przyszłam wcześniej, Ale chyba Ci to nie…- spojrzała się w naszym kierunku. – przeszkadza. O Letty, Co tu robisz?
- Właściwie, to chciałam coś powiedzieć Luke’owi, ale to może poczekać skoro się umówiliście.
- Nie spoko możesz na chwilę zostać i powiesz mi co chciałaś skoro przyjechałaś. – powiedział Luke. – poczekacie to pójdę się ubrać.
- Jasne. – odpowiedziałyśmy równocześnie, a Luke poszedł w kierunku swojego pokoju. Ashley spojrzała w moim kierunku.
- Słuchaj no. – powiedziała. – Serio mogłabyś się od niego odpieprzyć. Nie widzisz, że się spotykamy? A ty za każdym razem wszystko psujesz. Wszędzie jest Ciebie pełno i cały czas się przy nim kręcisz, więc albo dasz nam spokój, albo się policzymy. – Ashley miała poważną minę, ale się jej nie bałam.
- O ile mi wiadomo to nie jesteście razem. – powiedziałam. – A ja się tylko przyjaźnie z Luke’iem, a i jeszcze jedno nie chciałabyś się ze mną policzyć.- Ashley spojrzała się na mnie wzrokiem pełnym nienawiści. W tym samym momencie wszedł do salonu Luke.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- To nic ważnego, naprawdę. Powiem Ci jutro, a teraz już pójdę. – pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Lily, jednak od razu włączyła się poczta. Pewnie jest z Calum’em pomyślałam i zostawiłam tylko wiadomość na skrzynce. Wróciłam do domu. Lindy siedziała w swoim pokoju, a mama była w pracy. Poszłam więc do siebie. Początkowo, obejrzałam swój serial, potem postanowiłam się umyć.
- AAAA!- krzyknęłam, gdy weszłam do pokoju i zauważyłam leżącego na łóżku blondyna. – Co tu robisz?
- Chciałaś porozmawiać. – odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- Ale ustaliliśmy, że możemy to zrobić jutro.
- Wole porozmawiać dziś. – odpowiedział i poprawił się na łóżku.
- W ogóle ja się tu dostałeś?
- Teleportowałem się. – Luke zmierzył mnie od stóp do głów i przegryzł wargę, wtedy uświadomiłam sobie, że jestem w pidżamie, która składała się z koszulki na ramiączka i bardzo krótkich spodenek. Zarumieniłam się i chwyciłam za bluzę, która wisiała na krześle i okryłam się nią. – To co chciałaś powiedzieć?
- Chciałam tylko powiedzieć, że Dylan wszystko wie.
- Jak to? – chłopak zmarszczył brwi.
- Przyszedł do mnie pokazał nagranie jak Kai, jego kolega zostaje zamordowany przez demona, to niby co mu miałam powiedzieć?
- Że nic nie wiesz.
- Nie chce go okłamywać. – powiedziałam – Nie powiedziałam mu o tobie.
- Dlaczego? Bałaś się, że będzie zazdrosny?
- Niby o co? I on nie jest jak twoja dziewczyna.
- Moja dziewczyna?
- Ashley.
- Ona nie jest moją dziewczyną. – powiedział chłopak – Nie musisz się czuć zagrożona. – chłopak podszedł bliżej.
- Ona chyba nie wie, że nie jesteście razem. – powiedziałam i oddaliłam się, aż dotknęłam ściany plecami. – I nie czuję się zagrożona, przecież możesz mieć dziewczynę.
- Ale nie chciałabyś tego? – Luke zbliżył się tak, że stał parę centymetrów ode mnie.
- Nie pochlebiaj sobie. – powiedziałam i odsunęłam chłopaka dłonią, a sam uciekłam z kąta, w który mnie zagonił. – A teraz chciałbym pójść spać.
- To jakaś propozycja? – Luke skoczył na łóżko.
- Nie. A teraz spadaj jestem zmęczona.
- Jak chcesz. – chłopak uśmiechnął się. – Dobranoc urwisie. – powiedział i rozpłynął się w powietrzu, a ja położyłam się w miejscu, gdzie chwile temu leżał i zasnęłam.

2 komentarze:

  1. O kurcze ! Nie wytrzymałam i musiałam coś napisać xd
    Te opowiadanie jest świetne :3 , trafiłam tu po obejrzeniu zwiastunu na yt i po prostu się zakochałam <3
    Przeczytałam wszystko za jednym razem i z niecierpliwością czekam na next ;) ,
    a do tego najukochańszy Dylan ♡♡ ,
    i po tym pocałunku myślałam, że się rozpłynę ♡♡ kocham xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa ^^ Mega się cieszę, że podoba Ci się to co piszę :)

      Usuń

Theme by Hanchesteria